Inauguracja sezonu WEC na Sebring była prawdziwym pokazem próby wytrzymałości. Ostatecznie górą była Toyota za sprawą swojego doświadczenia.

Sezon 2023 WEC wreszcie jest tym, na co fani wyścigów długodystansowych czekali ponad pół dekady. Wreszcie doczekaliśmy się rozkwitu topowej klasy Hypercar, która to zastąpiła znacznie szybsze, ale i droższe LMP1. Choć główny faworyt, jakim była Toyota, nie tylko wygrał, ale i zdobył dublet, nie brakowało walki, błędów oraz masy niepewności w całym przekroju stawki.

Już na wczesnym etapie wyścigu obserwowaliśmy sporą kraksę Ferrari klasy GTE AM, która wywołała pierwszy samochód bezpieczeństwa. Przy restarcie startujący z Pole Position dla klasy Hypercar Antionio Fuoco popełnił błąd, wyprzedając przed linią startu. Kosztowało to Włocha karny przejazd przez aleję serwisową, która dołożyła się do sumarycznej straty Ferrari na finishu wyścigu, dzięki czemu Toyota dowiozła pewny dublet. Mimo wszystko jednak podium Ferrari w pierwszym wyścigu napawa optymizmem na resztę sezonu.

Toyota

Nowe homologacje LMH i LMDh na całym dystansie pokazały, że rewolucja techniczna spisała się na medal. Ośmiogodzinny wyścig obfitował w emocjonujące batalie między Porsche a Ferrari czy Cadillaciem. Trójka ta prezentowała bowiem bardzo bliskie tempo względem siebie.

Niestety nie wszystkim wyścig ten szedł po myśli. Drugie Ferrari z Pier Guidim za kółkiem przez zderzenie z Porsche RSR tuż za zjazdem do alei po próbie wyprzedzenia 488 GTE musiało przejechać całe okrążenie na trzech kołach, aby następnie doczekać się kosztującej cenny czas naprawy. Ostatecznie Ferrari #51 ukończyło wyścig na 15 pozycji. Nietypowa charakterystyka toru nie sprzyjała samochodom Peugeota. Francuskie Hypercary koncepcyjnie większość swojego docisku zawdzięczają podłodze, dzięki której byli w stanie zrezygnować z tylnego skrzydła. Takie rozwiązanie nie sprawdza się jednak na nierównościach, z których to właśnie słynie tor Sebring. Słabe tempo wraz z kolejnymi problemami technicznymi poskutkowały 31. pozycją w generalce.

Awaria dotknęła również Glickenhausa, który przez problemy z elektryką musiał wycofać się z rywalizacji po 62 okrążeniach. Zespół Vanwall z kolei, który obok Glickenhausa wystawia jedyny niehybrydowy Hypercar w stawce, uznaje swój występ za udany. Pomimo tragicznego tempa, które zaklasyfikowało ich na przedostatniej pozycji jedynie przed Peugeotem #93, samo dojechanie do mety z nową konstrukcją jest dla nich sukcesem.

Nie brakowało emocji również w LMP2 i GTE AM

Przechodząc do niższych klas, w LMP2 górą okazała się ekipa Joty po problemach technicznych United Autosports #23. Na pochwałę zasługuje nasz rodzimy zespół, Inter Europol Competition. Piekarze, startując z końca stawki LMP2 za sprawą solidnej jazdy i świetnej strategii otarli się niemal o podium. Tuż za nimi, na piątej pozycji uplasowała się z kolei ekipa WRT #41 z Robertem Kubicą w składzie. W GTE AM z kolei zwycięstwo odniosła ekipa Corvette. Startujące z Pole Position w tej klasie panie z Iron Dames wypadły niestety z rywalizacji w trakcie wyścigu. Niewielki błąd Rahel Frey, która wyjechała nieco za szeroko na wyjściu pierwszego zakrętu, skutkował oderwaniem całego tylnego zderzaka ich Porsche 911.

Kolejna runda WEC rozegra się już 16 kwietnia na torze w Portimao. Sześciogodzinny wyścig w Portugalii rozpocznie tym samym serię czterech wyścigów w Europie. Długodystansowe Mistrzostwa Świata pojawią się kolejno na Spa w Belgii, w Le Mans we Francji oraz na Monzy we Włoszech. Sezon domkną azjatyckie tory w postaci japońskiego Fuji oraz finału rozegranego w Bahrajnie.

Foto. materiały prasowe producenta


Podobają Ci się tworzone przez nas treści? 🤔
Możesz się odwdzięczyć, stawiając nam wirtualną kawę! ☕


Postaw mi kawę na buycoffee.to

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *