Francesco Bagnaia zwyciężył w Grand Prix Włoch na torze Mugello, genialna końcówka w wykonaniu Enei Bastianiniego.
Francesco Bagnaia po otrzymaniu kary trzech miejsc, za przyblokowanie Alexa Marqueza w sobotę miał dodatkowe zadanie. Musiał szybko odrobić straty i naciskać na Martina. Włoch zrobił nawet więcej. Fantastycznie wystartował i objął prowadzenie już w pierwszym zakręcie. Martin był drugi, Bastianini trzeci, a Marc Marquez czwarty. Maverick Vinales natomiast spadł z drugiego miejsca na szóste, niestety Aprilia nie ma tak świetnego systemu startowego, jak Ducati, czy KTM. Dlatego też dobrze, że od sezonu 2027 tego systemu nie będzie bo niewątpliwie wypacza on wyniki wyścigów.
Niestety przez większość wyścigu było dość niestandardowo, jak na MotoGP, ponieważ praktycznie nic się nie działo. Na trzecim kółku Marc Marquez przeprowadził nieudany atak na Bastianiniego. Na następnych okrążeniach natomiast najciekawszą rzeczą było dymiące koło Marc Marqueza na wyjściu z ostatniego zakrętu. W trakcie wyścigu odpadło z rywalizacji dwóch zawodników Hondy. Najpierw standardowo Joan Mir zaliczył uślizg przodu, a chwilę później wywrotkę zaliczył Nakagami w drugim sektorze.
Ciekawie zaczęło się robić pod koniec wyścigu, a dokładniej na osiemnastym kółku. Marc Marquez przeprowadził udany atak na Enei Bastianinim i tym sposobem Hiszpan wskoczył na najniższy stopień podium. Następnie do Bagnaii zbliżył się Jorge Martin. Jednak zawodnikowi Prima Pramac nie udało się zbliżyć na tyle, by pokusić się o atak na pierwsze miejsce.
Na 22 okrążeniu Enea Bastianini postanowił odzyskać trzecie miejsce i w ostatnim sektorze wyprzedził Marca Marqueza. Następnie Włoch udał się w pogoń za Jorge Martinem. Hiszpan już był pewny drugiego miejsca, a Bestia gonił. Zawodnik Ducati był już zaraz za Martinem, który nadal jechał nie wzruszony, aż tu nagle w ostatnim zakręcie Bastianini wyprzedził Martina i ten w szoku próbuje jeszcze złapać się w tunel aerodynamiczny, ale to nic nie dało. Pecco Bagnaia wygrał, a drugi dojechał jego kolega z zespołu, czyli Enea Bastianini.
Fot: MotoGP, Ducati